*Cześć kochanie-uśmiechnęłam się słodko
-Widzę, że humor dopisuję
* O co ci chodzi?
-O co mi chodzi? Nie rób z siebie idiotki !!
*Powtarzam pytanie. O co ci do cholery chodzi ?
-O to - rzucił na maskę samochodu gazetę, na której byłam ja i Cris. Myślałaś, że się nie dowiem ? Może jakbyście tak sobie uczuć nie wyznawali to uszło by ci to na sucho ale ten twój "kolega" dość rozpoznawalny jest.
*To nie tak. Byliśmy z dziećmi na wycieczce
-Nie uwierzysz ale zdążyłem przeczytać o waszych synach.Jesteś zwykłą dziwką, wszystko dla ciebie robiłem wszystko a ty? Nie mogłaś mi powiedzieć, że mnie już ....nie kochasz? Po co ta cała szopka co ?
Co on ma czego ja nie mam!!
*Nie krzycz po mnie bo niczego złego nie zrobiłam okej. Nie zdradziłam cię. Cristiano jest super kumplem i tylko kumplem.
-W dupie to mam !! Jesteś zwykłą szmatą
+Szmatą to ty teraz będziesz ! Nie uczyli, że nie krzyczy się na kobiety?- Cris wziął Michaela trzymał za bluzę prawie w powietrzu, narzeczony dziewczyny chciał go uderzyć ale Cris tylko się zaśmiał
+Nie no śmiechu warte modelek chce się bić. Chłopie ty nie masz ze mną żadnych szans. Jeszcze bym ci krzywdę zrobił i po co ci to ?
* Wiesz co Michael mam dość twoich żenujących scenek zazdrości, proszę - Victoria zdjęła z palca pierścionek o oddała byłemu
+Choć -Cris wziął za rękę całą zapłakaną dziewczynę i poszli w stronę stadionu.
Kiedy weszli do środka Vica tak płakała że chłopak posadził ją na ławce i podał chusteczkę
+On nie był wart tych łez
*Ale ja go kocham rozumiesz?
+ Nadal? Po tym jak cię nazwał ?
* Nie idzie przestać kogoś kochać z dnia na dzień wiesz?
+Wiem - Cris się zamyślił jak by myślami wrócił gdzieś do przeszłości
*Cris co jest? Hallo słyszysz mnie?
+Co? ... mówiłaś coś
dziewczyna się uśmiechnęła i spojrzała jak Marcelo i Pepe wchodzą do budynku
-Coś ty jej zrobił debilu co? -krzyczał Marcelo
+Ja? Nic to ktoś inny
-Kto cię doprowadził do takiego stanu co? mów zabiję gościa
*Kochani jesteście ale chyba nie ma sensu tracić sił na tego typa
-Czyli to facet
/A powiesz nam co się stało czy puścisz nas z kwitkiem - domagał się odpowiedzi Kepler
+Nie jesteście czasem spóźnieni ?
-Co ty za głupoty gadasz do treningu jeszcze godzina - wkurzył się Marcelo
/Aleś ty głupi!-wtrącił sie pepe
-Sam jesteś głupi- odgryzł się brazylijczyk
/Oni chcą zostać sami baranie. Choć idziemy się przebrać
Po kilku minutach Vica wstała i chciała iść na trening Cris natomiast pisał coś na kartce przy recepcji
* Idziemy ?
+Tak
*Ej tam jest droga do szatni
+Ale my nie idziemy do szatni - wyszczerzył te swoje bialutkie ząbki
*Ale ja nigdzie nie chcę iść
+Dlatego nie idziemy na trening bo każdy będzie się pytał co sie stało
*Dlaczego mieliby się pytać ?
+Bo wyglądasz okropnie -uśmiechnął sie nieśmiało ale zaraz spoważniał
*Dziękuję
+Proszę: ) Choć
Przeszliśmy parking nagle stanęłam i powiedziałam
*Cris on tam nadal czeka
_________________________
No więc tym rozdziałem dobiliśmy do 1 części opowiadania jeszcze 14 rozdziałów (prawdopodobnie) i koniec. Piszę już w zeszycie nowe opowiadania ale nie wiem czy będę jeszcze pisać, nie mam dużo czasu a jeśli już to rozdział będzie bardzo rzadko się pojawiał więc nie wiem czy to ma sens
Wiem coś o braku czasu , ale nawet rzadko a pisz dla samej siebie ;d
OdpowiedzUsuńPisz proszę cię .To opowiadanie jest świetne .Z wielką ochotą go czytam .Świetny odcinek :)
OdpowiedzUsuńPisz dalej, pisz. Nie zwracaj uwagi na ilość komentarzy, publikuj dla samej siebie, a jeżeli ktoś skomentuje potraktuj to jako motwacje do dalszej pracy ;)
OdpowiedzUsuń